Jak oceniacie efekty stosowania Luteiny i czy doświadczyliście jakichś skutków ubocznych? Wasze opinie mogą być cennym wsparciem dla osób stosujących ten lek w terapii zaburzeń hormonalnych lub wspomaganiu ciąży – każda historia ma znaczenie!
Utrata ciąży na wczesnym etapie była dla mnie ogromnym problemem. Od dnia po owulacji stosuję Luteinę, bo tak zalecił lekarz. Teraz jestem w 18. tygodniu ciąży.
Lekarze chcieli, żebym odstawiła ją w 14. tygodniu, ale miałam jeszcze zapas i postanowiłam kontynuować. Kiedy skończyła mi się na dwa dni, zaczęłam mieć skurcze – przestraszyłam się i natychmiast skontaktowałam się z lekarzem. Po konsultacji zdecydował, że powinnam zostać na Luteinie, bo istnieje u mnie podwyższone ryzyko przedwczesnego porodu, a progesteron może temu zapobiegać.
Nie żałuję, że nie odstawiłam leku wcześniej – czuję, że to właśnie dzięki niemu ciąża trwa i mam szansę donosić ją do końca.
Zaczęłam mieć skurcze zwiastujące przedwczesny poród już w 20. tygodniu ciąży. Po wypisie ze szpitala skurcze nie ustępowały. Zaczęłam sama szukać informacji i natrafiłam na wiele historii kobiet, którym progesteron pomógł utrzymać ciążę. Zasugerowałam to lekarzowi i zaczęłam brać Luteinę raz dziennie.
Byłam wkurzona, że to ja musiałam na to wpaść, a nie mój lekarz – no ale wiadomo, jak wygląda dzisiejsza medycyna. Przez kolejne miesiące skurcze się utrzymywały i kilka razy znowu trafiałam do szpitala. Ale ponieważ nie było rozwarcia, nie traciłam krwi ani wód płodowych, nie kwalifikowano tego jako czynny poród.
Córeczkę urodziłam w 32. tygodniu, więc wcześniaka, ale jest zdrowa i błyskawicznie nadrabia zaległości. Uważam, że to właśnie Luteina pomogła nam dotrwać tak długo. Bez niej pewnie byłoby znacznie gorzej.
Z całego serca polecam ten lek kobietom, które mają skurcze grożące przedwczesnym porodem.
Dostałam Luteinę 100 mg dopochwowo na 14 dni w miesiącu, razem z plastrami estradiolu 1 mg – wszystko na objawy związane z menopauzą. Zanim zaczęłam brać Luteinę, spałam fatalnie i miałam uparty tłuszczyk na brzuchu, którego nie dało się niczym ruszyć. Po menopauzie moja sylwetka się zmieniła, przytyłam ogólnie jakieś 4–5 kilo i nic nie pomagało.
I nagle – cud! Po miesiącu stosowania tej terapii schudłam 3,5 kg, praktycznie bez zmieniania niczego w stylu życia. Śpię teraz świetnie, czasem aż za dobrze, ale może po prostu mój organizm tego potrzebował. I co najlepsze – moje spodnie „po menopauzie” zaczynają mi spadać z tyłka, więc wygląda na to, że niedługo będę musiała odkopać moje ulubione dżinsy z wysokim stanem.
Na mnie ta kombinacja – Luteina + estradiol – zadziałała naprawdę super.
Jestem w ciąży i z wyników badań wyszło, że mam niski poziom progesteronu. Lekarz przepisał mi Luteinę, którą początkowo brałam w ciągu dnia. Niestety, bardzo szybko zauważyłam, że lek niesamowicie mnie usypia – dosłownie nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Postanowiłam więc przenieść dawkowanie na wieczór, przed snem. I wtedy zaczęło się coś dziwnego – bardzo nietypowe, intensywne sny, ale tylko po Luteinie. Powiedziałam o tym lekarzowi, ale zlekceważył temat i uznał, że to nie ma związku z lekiem. Ja jednak jestem absolutnie pewna, że to właśnie Luteina to wywołuje – bo bez niej takie rzeczy mi się nie zdarzają.
Piszę to, bo może któraś z Was też tego doświadcza i się zastanawia, czy to normalne. Nie jesteś sama. Tylko dlatego, że coś nie jest wymienione w ulotce, nie znaczy, że nie może się zdarzyć. Każdy organizm reaguje inaczej.
Mam 46 lat. U mnie wykryto dominację estrogenową i niski poziom progesteronu, a do tego mam PCOS (zespół policystycznych jajników). Schemat mam taki: po miesiączce biorę 100 mg Luteiny, potem 200 mg od owulacji, a gdy pojawia się krwawienie – przerywam. Zanim zaczęłam terapię, cykle były bardzo nieregularne – od 25 do 36 dni. Teraz biorę Luteinę doustnie, zawsze na noc, bo robię się po niej ekstremalnie senna – jak tylko wezmę tabletkę, idę prosto spać. Jeśli spróbuję zostać na nogach, mam bardzo żywe, niemal świadome sny. Z działań ubocznych pojawiają się czasem delikatne skurcze brzucha, ale są do zniesienia. Tkliwość piersi prawie całkowicie zniknęła, co bardzo mnie cieszy. Mam też lekki ból w lewym barku, ale nie jestem pewna, czy to ma jakikolwiek związek z lekiem. Od kiedy zaczęłam terapię, zauważyłam plamienia okołowulacyjne i bardzo krótki czas między owulacją a miesiączką – teraz cykl ma tylko 20 dni. Czytałam, że to się może zdarzyć po progesteronie, ale ciężko znaleźć konkretne opinie na ten temat. Będę to konsultować przy następnej wizycie. Na plus – zauważyłam, że owłosienie na twarzy się zmniejszyło, co przy PCOS jest dla mnie dużym plusem.