Biorę Miravil od około 4 lat. Zaczęło się wszystko wcześniej, bo już w podstawówce czułam, że coś jest nie tak – smutek, brak energii, totalna izolacja od innych. Miałam wtedy 11 lat i lekarz zapisał mi 25 mg sertraliny. Z czasem dawka rosła, aż doszłam do 100 mg, bo czułam, że na mniejszych dawkach to tak trochę „nie działa”. I działało, ale… czułam się jak zombie. Bez emocji. Nie płakałam, ale i nie śmiałam się – po prostu jakby mnie nie było.
W wieku 12 lat postanowiłam, że spróbuję odstawić na wakacje, bo pomyślałam: może dam radę sama? Ale kiedy wróciłam do szkoły, szybko zrozumiałam, że jednak potrzebuję tej pomocy, że mój mózg sam nie daje rady. Wróciłam na lek i znowu poczułam, że się ogarniam.
Problemem był przyrost masy ciała – miałam wtedy jakieś 157 cm i waga skoczyła do ok. 63–64 kg, co przy moim wzroście było dla mnie trudne do zaakceptowania. Wzięłam się za siebie: dieta, ćwiczenia codziennie, aż wróciłam do około 55 kg.
W 2024 roku lekarz zwiększył mi dawkę do 150 mg, bo nadal miewałam „dołki”, i wtedy zaczęło się coś dziwnego – mimo że już nie ćwiczyłam i nie trzymałam diety, waga zaczęła mi sama spadać. Zeszłam do 52–53 kg, i to już mnie trochę zaniepokoiło. Pojawiły się też bóle głowy, które, jak się okazało, mijały gdy brałam lek rano, a nie wieczorem – taka prosta zmiana, a pomogła. Teraz planuję zmniejszyć dawkę do 125 mg, żeby trochę wyhamować z tą utratą wagi i zobaczyć, jak zareaguje organizm.
Ale powiem jedno: ta sertralina naprawdę odmieniła moje życie. Byłam kiedyś tą cichą dziewczyną z kąta, która nic nie mówiła, odcinała się od wszystkich, miała myśli samobójcze i cięcia na rękach. A teraz? Mam chłopaka od 8 miesięcy, prawdziwą paczkę znajomych, nie tnę się, mam fajne oceny, biorę udział w konkursach i chodzę na zajęcia dodatkowe. Nawet w klasie z wyróżnieniem jestem.
Gdyby nie ten lek, nie wiem, gdzie dziś bym była. Waga mnie martwi trochę, ale jak mam wybierać między życiem a kilogramami – to wybieram życie.