Opinie Miravil

Miałam potworny lęk przed śmiercią, taki nie do opisania – jakby moje ciało wiedziało, że zaraz umrze, a nikt mi nie mógł pomóc. Diagnoza: zespół lęku uogólnionego i silne napady paniki. Ja byłam wrakiem człowieka. Nie spałam, nie mogłam zostać sama w domu, co noc jechałam na SOR, bo myślałam, że umieram. Serio – każda noc przez tydzień kończyła się szpitalem.

W końcu zajęła się mną psychiatra na oddziale, dali mi wtedy diazepam, który po 5 minutach mnie wyciszył tak, że pierwszy raz od tygodni mogłam oddychać normalnie. I wtedy zaczęło się leczenie. Dostałam sertralinę (czyli nasz Miravil), zaczęłam od 50 mg – i powiem Wam: pierwszy tydzień był piekłem. Myślałam, że całkiem mi odbije. Więcej lęków, więcej płaczu, serce waliło, chciałam rzucić to wszystko i uciekać. Ale nie poddałam się.

I wiecie co? Po tygodniu nagle wszystko się zatrzymało. Te złe myśli, wieczny niepokój, panika – wszystko jak ręką odjął. Od tego momentu nie miałam ANI JEDNEGO ataku paniki. Serio. Ani jednego. Mogę funkcjonować. Mogę pójść do pracy, zająć się córką, być w domu sama i nie panikować. A jeszcze kilka tygodni wcześniej byłam pewna, że nie wrócę już „do życia”.

Ludzie w pracy mówią, że się zmieniłam – że jestem spokojniejsza, weselsza, że znów mam w sobie światło. I wiecie co? Ja to czuję. Czuję, że zaczynam być sobą. Może nawet lepszą wersją siebie.

Jeśli ktoś z Was zaczyna Miravil i czuje, że jest gorzej – BŁAGAM, przetrzymaj ten pierwszy tydzień. To najgorszy etap, ale jak przejdziesz przez to bagno, to potem może być naprawdę pięknie. Ja się bałam, że nie wrócę do normalności – a teraz jestem tu, i jest dobrze.