Kiedy zaczęłam brać Nexpram (na lęki), czułam się fatalnie – miałam straszne mdłości i zawroty głowy. Brałam go rano i przez kilka dni chodziłam jak otumaniona. W końcu zmieniłam porę przyjmowania na wieczór i po około tygodniu, może dwóch, objawy uboczne zaczęły ustępować. Dlatego jeśli ktoś dopiero zaczyna i ma podobnie – naprawdę warto dać temu lekowi trochę czasu, przynajmniej te dwa tygodnie.
Na początku miałam 10 mg i już wtedy zauważyłam różnicę. Nie byłam już tak spięta, mogłam się skoncentrować, przestałam się aż tak przejmować wszystkim. Lepiej funkcjonowałam, po prostu. Niestety po kilku tygodniach wszystko jakby się „zresetowało” i znów zaczęło być pod górkę. Poszłam do lekarza i on zwiększył mi dawkę do 20 mg.
I muszę szczerze przyznać: to był strzał w dziesiątkę. Biorę Nexpram już prawie półtora roku i dla mnie to jest cudowny lek. Serio. Radzę sobie z sytuacjami, które wcześniej mnie totalnie przerastały. Nawet jak mam te „kobiece” spadki nastroju raz w miesiącu, to przechodzę je o niebo łagodniej.
Wiem, że każdy reaguje inaczej – to, co działa u mnie, może nie działać u innych. Ale jeśli lekarz zaproponuje Ci Nexpram, to naprawdę daj mu szansę. Jak przy większości leków – początki mogą być trudne, możesz mieć zawroty głowy, nudności, bezsenność czy inne skutki uboczne, ale bardzo często to mija po tygodniu, dwóch.