Opinie Pramatis

Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem Pramatis w leczeniu depresji lub zaburzeń lękowych? Czy zauważyliście poprawę nastroju, zmniejszenie uczucia lęku, lepszy sen lub większy spokój w codziennym funkcjonowaniu? A może pojawiły się u Was jakieś skutki uboczne – takie jak nudności, suchość w ustach, senność, trudności z koncentracją albo spadek libido? Dajcie znać, jak długo go przyjmujecie i jak zmieniało się Wasze samopoczucie w trakcie kuracji. Wasze doświadczenia mogą pomóc innym, którzy zastanawiają się nad rozpoczęciem terapii z użyciem Pramatis.

  • Bardzo dobrze
  • Przeciętnie
  • Słabo
0 głosujących

Cierpiałam na silny lęk, natrętne, obsesyjne myśli, które były jego skutkiem – a z czasem przyszła też depresja. W głowie miałam myśli, których nie chciałam, próbowałam je zagłuszać, odpychać… ale im bardziej je tłumiłam, tym mocniej wracały. Czułam się kompletnie bezradna, jakbym nie miała już żadnego wpływu na własne życie. Zaczęły się myśli samobójcze. Lekarz przepisał mi najpierw Zoloft (najpierw 25 mg, potem 50 mg), i owszem – pomógł na lęk i depresję, ale powodował u mnie bardzo silną senność. Wtedy lekarz zaproponował przejście na Pramatis 10 mg. Biorę go teraz od około 5 tygodni i jest ogromna różnica. Jestem spokojniejsza, weselsza, a moje myśli przestały przejmować nade mną kontrolę. Zaczęłam też terapię poznawczo-behawioralną (CBT), która bardzo pomaga.

Od 19 roku życia cierpiałam na lęki z epizodami depresji – teraz mam 26 lat. Moje zaburzenia lękowe objawiały się głównie jako hipochondria. Byłam ciągle przekonana, że mam raka, stwardnienie rozsiane albo jakąś inną poważną, wyniszczającą chorobę. Non stop martwiłam się też o zdrowie i życie moich bliskich. Lęk dosłownie pochłaniał moje myśli – potrafiłam spędzać godziny na przeszukiwaniu internetu, próbując „udowodnić” sobie, że coś mi jest. Byłam więźniem własnej głowy.

W końcu zaczęłam brać Pramatis 20 mg – i od tamtej pory ani razu nie spojrzałam wstecz. Moja hipochondria zniknęła. Te „smutne dni”, które wcześniej przeradzały się w głębokie epizody depresyjne, dziś są tylko chwilowym spadkiem nastroju.Moje życie stało się dużo lżejsze i bardziej do ogarnięcia. Czuję, że odzyskałam kontrolę nad sobą.

Zdiagnozowano u mnie zespół stresu pourazowego (PTSD), uogólnione zaburzenie lękowe (GAD) i epizody dużej depresji (MDD). Moje życie dosłownie się sypało. Miałam ciemne myśli, nie sprzątałam w domu, kompletnie się zaniedbałam – fizycznie i psychicznie. Nie miałam cierpliwości do własnych dzieci, a wszystko widziałam w czarnych barwach. Lęk był tak silny, że musiałam brać Xanax, żeby w ogóle jakoś funkcjonować. Pramatis okazał się dla mnie ratunkiem. Po sześciu tygodniach terapii wróciłam do swojej „normalnej” wersji. Znów jestem produktywna, pozytywna, dbam o dom, o siebie, o wszystko wokół. Ten lek nie sprawia, że jesteś szczęśliwy na siłę i nie działa jak jakiś „haj”, ale sprawia, że życie staje się po prostu lżejsze, spokojniejsze i możliwe do ogarnięcia. Obecnie jestem na 20 mg Pramatis dziennie i dziękuję Bogu, że ten lek istnieje. Schudłam 4–5 kg, mam więcej energii, a moja codzienność odzyskała sens. Wiem, że SSRI działają inaczej u różnych osób, ale gdyby ktoś dwa miesiące temu powiedział mi, że moje życie się zmieni na lepsze – nie uwierzyłabym.

Zaczęłam stosować Pramatis dwa lata temu z powodu problemów zdrowotnych i trudnej sytuacji rodzinnej. Lek zadziałał na mnie bardzo dobrze – nie miałam żadnych skutków ubocznych. Zaczynałam bardzo ostrożnie, od 2 mg w kroplach, a po dwóch tygodniach doszłam do jednej tabletki 10 mg. Po mniej więcej dwóch tygodniach leczenia zaczęłam znowu czuć się sobą.

Pół roku temu, czując się już stabilnie, odstawiłam lek stopniowo i bez żadnych komplikacji. Niestety w tym roku znów podupadłam na zdrowiu i poziom lęku wyraźnie wzrósł. Postanowiłam więc wrócić do Pramatis i właśnie kończę drugi tydzień terapii. Na razie wszystko jest w porządku. Tym razem zaczęłam od 5 mg, a dziś przeszłam na pełną dawkę 10 mg.

Przyznam, że miałam wyrzuty sumienia, że znowu muszę sięgać po ten lek, ale z drugiej strony – jeśli jedna tabletka dziennie pomaga mi odzyskać siebie, to biorę ją bez wahania.

Trzeba tylko pamiętać, że Pramatis potrzebuje czasu, żeby zacząć działać – u mnie poprawa zaczyna się zwykle po tygodniu, ale na pełne efekty trzeba poczekać 2–3 tygodnie.

Dla mnie ten lek to coś w rodzaju „bezpiecznego gruntu”, który powstrzymuje spiralę lęku. Będę go brać tak długo, jak będzie mi potrzebny. Jestem ogromnie wdzięczna, że mam do niego dostęp. Z całego serca polecam.

Jedyne, co mogę powiedzieć to: wow. Nie mogę uwierzyć, jak ogromną różnicę zrobił w moim życiu Pramatis. Kiedyś miałem potworny lęk, brak jakiejkolwiek motywacji i myśli samobójcze. Teraz? Czuję się podekscytowany życiem, gonie za nim z energią, jakiej wcześniej nie znałem. Kolory wydają się bardziej intensywne, jedzenie smakuje lepiej, a nawet wracają do mnie wspomnienia z dzieciństwa, o których wcześniej nie byłem w stanie sobie przypomnieć.

Zacząłem wstawać wcześnie rano, choć wcześniej walczyłem ze sobą, żeby w ogóle wstać przed południem.

Ale nie było tak od razu – na efekty trzeba było poczekać. Poprawa nastroju pojawiła się po około 3 tygodniach, a zwiększona motywacja po 5 tygodniach.

Pierwsze dwa tygodnie były trudne – pojawiły się skutki uboczne: wahania nastroju, nocne poty, mdłości, nasilenie natrętnych myśli… Ale mimo wszystko – warto było to przetrwać.
Dziś jestem zupełnie inną osobą.

Odkąd pamiętam, zawsze miałem więcej lęku niż przeciętny człowiek – towarzyszył mi od dzieciństwa. W ostatnich latach (mam 50 lat) ten lęk zaczął przeradzać się w depresję. Doszło do tego, że każda najprostsza czynność mnie paraliżowała – potrafiłem godzinami rozmyślać nad kolejnym krokiem, niezdolny do podjęcia decyzji. Potem wpadałem w jeszcze większy dół, bo nie mogłem nad sobą zapanować – i tak zaczynał się błędny cykl bezsenności i bezsilności. Zawsze byłem przeciwny antydepresantom – uważałem, że są „dla słabych”. Próbowałem wszystkiego, co się dało: ćwiczenia fizyczne, odstawienie alkoholu, ograniczenie cukru, środki na sen – ale efekty były znikome. W końcu postanowiłem dać szansę Pramatis. I cieszę się, że to zrobiłem. Lek wyraźnie wyciszył mój wewnętrzny niepokój, przytłumiał depresję i pozwolił mi na nowo złapać perspektywę i spokojny sen. Na początku pojawiały się u mnie dreszcze, ale z czasem zaczęły ustępować. Poza tym nie doświadczyłem żadnych poważnych skutków ubocznych. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć jedno: dobrze, że się przełamałem. To była właściwa decyzja.

Miałam bardzo dobre doświadczenia z Pramatis przez wiele lat, ale odstawiłam go, gdy zaszłam w ciążę. Niestety, około 6 tygodni po porodzie pojawiła się u mnie silna depresja poporodowa, a lęk wrócił ze zdwojoną siłą. Lekarz przepisał mi najpierw inny lek – Zoloft – ale mimo że dawałam mu szansę przez pełne 8 tygodni, czułam się tylko gorzej.

W końcu lekarz zdecydował się wrócić do Pramatis – zaczęłam od 10 mg i przez pierwsze 3 tygodnie miałam drobne skutki uboczne, jak biegunka, ale nic bardzo uciążliwego. Niestety lek nie radził sobie z moimi napadami lęku – wtedy byłam już w bardzo złym stanie: bałam się wychodzić z domu, nie mogłam prowadzić auta, musiałam wziąć wolne w pracy.

Po konsultacji lekarz zwiększył dawkę do 20 mg i po 2 tygodniach od podwyższenia wszystko zaczęło się zmieniać. Znowu prowadziłam samochód, wróciłam na siłownię, poczułam się jak człowiek – nie przesadzam.

Przez cały ten trudny czas czytałam w kółko pozytywne opinie o Pramatis, żeby przetrwać i nie zwątpić. Dlatego błagam – jeśli zaczynasz terapię, daj temu lekowi szansę przez minimum 4–8 tygodni, zanim go ocenisz. I skupiaj się tylko na tych dobrych historiach.

Zaczęłam mieć silny lęk, gdy wróciłam do pracy po przerwie. Lekarz przepisał mi Pramatis 5 mg i naprawdę cieszę się, że wytrwałam. Tak, pierwsze 6 tygodni to była prawdziwa męczarnia – miałam praktycznie wszystkie możliwe skutki uboczne. Ale trzymałam się tego, co czytałam w opiniach innych – że warto przeczekać początek, że potem będzie lepiej. I rzeczywiście: po 6. tygodniu wszystko zaczęło się zmieniać. Objawy uboczne całkowicie zniknęły. Po tym czasie lekarz zwiększył mi dawkę do 10 mg i bardzo się bałam, że wszystkie skutki uboczne wrócą. Ale ku mojemu zaskoczeniu – nie wróciły absolutnie żadne. Lęk ustąpił, a ja czuję, jak wychodzę z tej czarnej dziury, w której tkwiłam od miesięcy. Dlatego jeśli ktoś to czyta i właśnie zaczyna terapię Pramatis, to naprawdę – warto przetrwać te trudne początki. Na początku też miałam nasilenie lęku, ale i to w końcu minęło. Przyjmuję wersję generyczną i działa świetnie.

Dzień 3 na Pramatis. Stosowałam go już kilka lat temu i wtedy działał naprawdę świetnie. Mam silny lęk, natrętne myśli i napady paniki. Przy pierwszym podejściu też miałam skutki uboczne, zaczynałam od dawki 5 mg – myślę, że spora część tych objawów wynikała z lęku przed nowym lekiem.

Tym razem lekarz od razu przepisał mi 10 mg. Poza tym, że około godzinę po zażyciu robię się senna (dlatego biorę lek po kolacji), nie mam żadnych innych działań niepożądanych. Śpię świetnie, a rano budzę się z poczuciem, że idzie ku lepszemu – samo to już poprawia mi samopoczucie. Zazwyczaj przez miesiące próbuję radzić sobie z lękiem „naturalnie” – oddychanie, medytacje, sen, dieta – ale niestety nic z tego nigdy nie przynosiło prawdziwej ulgi. Męczyłam się, aż w końcu sięgałam po lek i potem żałowałam, że tak długo zwlekałam. Tym razem podjęłam decyzję szybciej. Życie nie powinno polegać na nieustannym zamartwianiu się. Dam znać za kilka tygodni, jak będzie dalej.

Od prawie dwóch miesięcy jestem na Pramatis i naprawdę starałam się wytrwać, żeby zobaczyć, dokąd mnie to zaprowadzi. Na początku brałam całe tabletki – i to było (i nadal jest) okropne. Skutki uboczne były nie do zniesienia. Zaczęłam więc dzielić dawkę – połowę rano, połowę wieczorem – i poczułam, że coś zaczyna się zmieniać, że moje nastroje powoli się stabilizują.

Ale niestety, od jakiegoś czasu znowu zaczęły się napady lęku – nawet częściej niż wcześniej. Od kilku dni czuję, że to już nie jestem ja: zawroty głowy, mgła mózgowa, częste oddawanie moczu, ciągłe zmęczenie. Ciężko mi wstać z łóżka, nawet jeśli śpię odpowiednio długo. Do tego mój popęd seksualny praktycznie zniknął – i to jest dla mnie straszne.

Szczerze? Wolałabym mieć napady i brać Xanax codziennie, niż żyć z tymi skutkami ubocznymi. Zamierzam zadzwonić do lekarza i zacząć powoli odstawiać lek. Chcę znowu poczuć, że mam kontrolę nad swoim życiem.

Cieszę się, że wielu osobom Pramatis pomógł – naprawdę. Ale niestety nie każdemu organizm reaguje tak samo. U mnie się nie sprawdził.

Mam 27 lat i stosuję Pramatis od 8 miesięcy. Biorę 10 mg dziennie, dzieląc dawkę na 5 mg rano i 5 mg wieczorem. Na depresję cierpię od 14. roku życia, a jako dorosła osoba zaczęłam też zmagać się z silnym lękiem. Byłam w terapii przez 10 lat, ale mimo to codzienne funkcjonowanie nadal sprawiało mi ogromne trudności.

Pramatis naprawdę pozwolił mi zacząć normalnie funkcjonować – a co najważniejsze, poczuć się szczęśliwą. Zaczęłam znowu cieszyć się swoimi zainteresowaniami, spotkaniami z przyjaciółmi i codziennością. Przestałam zadręczać się myślami i analizować wszystko do granic wytrzymałości. Największą zmianą dla mnie było zmniejszenie natrętnych myśli i ciągłego zamartwiania się – oraz tego poczucia samotności, które wcześniej nie dawało mi spokoju.

Jestem naprawdę bardzo zadowolona z tego leku i mam szczerą nadzieję, że będę mogła przyjmować go przez całe życie. Od kiedy jestem na Pramatis, moje relacje z ludźmi – zarówno przyjacielskie, zawodowe, jak i romantyczne – są dużo zdrowsze.

Jeśli chodzi o skutki uboczne, to u mnie pojawiła się jedynie senność, którą udało się zniwelować przez podzielenie dawki na dwie mniejsze porcje. Mam też bardzo realistyczne sny – ale one są akurat super.

Tak jak inni, chciałam podzielić się swoim doświadczeniem ze stosowaniem Pramatis. Zupełnie niespodziewanie pojawiło się u mnie uogólnione zaburzenie lękowe (GAD) – dosłownie z dnia na dzień. Jednego dnia czułam się całkowicie normalnie, a następnego miałam miażdżący lęk przez cały dzień, mgłę mózgową i wyczerpanie. Lekarz przepisał mi lorazepam i Pramatis 10 mg, ale początkowo odmówiłam przyjmowania Pramatis, myśląc, że skoro lęk pojawił się nagle, to równie szybko zniknie. Niestety – nie zniknął. Po około miesiącu miałam już dość i postanowiłam spróbować. Zaczęłam od bardzo małych dawek – dzieląc tabletki i stopniowo zwiększając z 2,5 mg do 10 mg przez mniej więcej miesiąc. Skutki uboczne, które się pojawiły, były podobne jak u innych – suchość w ustach, bezsenność, nocne poty i nasilenie lęku na początku leczenia. Jednak mniej więcej trzy dni po osiągnięciu dawki 10 mg zaczęłam naprawdę odczuwać stałą poprawę. Po kolejnych dwóch tygodniach byłam już całkowicie wolna od lęku – każdego dnia. Minął już miesiąc i wciąż nie odczuwam żadnych objawów. Skutki uboczne ustąpiły i znów czuję się zupełnie normalnie.