Opinie Pralex

Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem Pralexu (escytalopramu) w leczeniu depresji lub zaburzeń lękowych? Czy zauważyliście realną poprawę nastroju, redukcję objawów lęku, lepszy sen, powrót energii albo poprawę codziennego funkcjonowania? Jak długo musieliście czekać na pierwsze efekty działania? Czy podczas stosowania Pralexu wystąpiły u Was jakieś skutki uboczne – np. bóle głowy, nudności, senność, problemy ze snem, spadek libido, wzrost masy ciała, poczucie otępienia albo inne objawy?

  • Bardzo dobrze
  • Przeciętnie
  • Słabo
0 głosujących

Biorę Pralex od około 3 tygodni i już zauważam wyraźną różnicę. Nie czuję już tak silnego lęku w sytuacjach, które wcześniej potrafiły mnie kompletnie sparaliżować. Negatywne myśli nie nachodzą mnie tak często i nie są już tak przytłaczające, zniknęło też to okropne uczucie „kamienia w żołądku”. Ogólnie czuję się bardziej pozytywnie nastawiona do życia.

Ale… są też minusy.
Wczoraj podczas seksu wszystko było inaczej. Zawsze byłam dość aktywna seksualnie, czerpałam z tego radość – ale tym razem czułam tylko dotyk. Zero emocjonalnej reakcji, zero szans na orgazm, mimo że mój partner robił dokładnie to samo co zwykle, i co wcześniej działało świetnie.

Dodatkowo zauważyłam też lekki przyrost wagi – kilka kilogramów więcej. Czasami mam wrażenie, że jestem trochę jak zombi – apatyczna, wyłączona z emocji. Ale z drugiej strony – funkcjonuję lepiej niż wcześniej, jestem spokojniejsza i nie cierpię już z powodu ciągłego napięcia i rozpaczy.

Nie jest idealnie, ale jeśli mam wybierać między tamtym stanem a obecnym, to i tak wybieram spokój.

Po kilku tygodniach przyjmowania Pralexu zaczęłam zauważać poprawę – niewielką na początku, ale z czasem efekty stawały się coraz bardziej wyraźne. Na początku byłam dość sceptyczna, miałam sporo obaw przed rozpoczęciem leczenia farmakologicznego, bo wcześniej próbowałam wielu metod „naturalnych” – suplementów, terapii, zmiany stylu życia… ale niestety nie dawały większego efektu.

Cieszę się, że jednak zdecydowałam się na ten krok. Pralex poprawił mi nastrój, przestałam być tak rozdrażniona, mniej płaczę, mam w sobie więcej ciekawości i zainteresowania światem. Powoli wracam do siebie.

Jeśli chodzi o skutki uboczne – miałam lekkie mdłości, wzdęcia, czasem problemy z trawieniem – ale wszystko do zniesienia.

To nie jest magiczna pigułka, która nagle rozwiązała wszystkie moje problemy – ale daje mi energię i motywację, żeby w ogóle coś ze sobą robić. I to już jest ogromna różnica.

Na początku kompletnie nie polubiłem Pralexu. Byłem rozkojarzony, zapominałem podstawowych rzeczy, miałem wrażenie, że nie jestem w stanie normalnie funkcjonować. Odstawiłem lek… ale potem postanowiłem dać mu jeszcze jedną szansę i wróciłem – tym razem powoli, stopniowo zwiększając dawkę.

To była dobra decyzja, bo teraz czuję się naprawdę dobrze. Nie mam żadnego niepokoju, żadnych nieprzyjemnych uczuć, mogę spokojnie działać na 100%. Brzmi idealnie, prawda? Niestety – jest jeden poważny minus. Totalny brak libido. Kiedy już nawet zdecyduję się na seks, nie jestem w stanie dojść – i to bywa cholernie frustrujące. Poruszyłem ten temat z moją lekarką i zaproponowała, żebym na dwa dni przed planowanym współżyciem odstawił lek.

W moim przypadku to działa – ale nie wiem, czy taka metoda będzie bezpieczna albo skuteczna dla każdego. To na pewno coś, co trzeba ustalić indywidualnie.

Jeśli chodzi o ogólne działanie Pralexu – działa świetnie, tylko szkoda, że akurat w tej sferze tak bardzo odbiera jakość życia.

Nigdy wcześniej nie brałam żadnych leków. Nawet antybiotyki zdarzało mi się przyjmować bardzo rzadko, a do „leczenia tabletkami wszystkiego” miałam raczej krytyczne podejście. Ale po bolesnym rozwodzie, który kompletnie mnie rozbił, doszłam do ściany. Pierwszy raz w życiu poprosiłam lekarza o pomoc. Diagnoza: depresja sytuacyjna.

Dostałam Pralex. Na początku było ciężko – czułam się okropnie, miałam ataki paniki i totalne problemy ze snem. Ale lekarz powiedział, żeby dać sobie przynajmniej miesiąc, by organizm się przyzwyczaił. I rzeczywiście – po 2–3 tygodniach zaczęłam czuć spokój, poprawę nastroju, lżejszą głowę. Lepiej spałam, a co mnie zaskoczyło – zaczęłam nawet chudnąć. Brałam Pralex przez około 8 miesięcy. Potem zdecydowałam się go odstawić. To było trudne – zawroty głowy, płacz bez powodu, powrót smutku. Odstawiałam stopniowo, objawy minęły… ale niestety depresja zaczęła wracać. Teraz się waham – czy wrócić do leczenia, czy próbować jeszcze jakoś inaczej. Ale jedno wiem na pewno – ten lek naprawdę pomógł mi wtedy wstać z kolan. I jeśli ktoś jest w podobnej sytuacji, zdecydowanie warto rozważyć.

Pralex pomógł mi z depresją – i to bardzo. Na początku miał też niespodziewany, pozytywny „efekt uboczny” – schudłam 9 kg, czułam się świetnie, pełna lekkości i energii.

Minęło jednak 9 miesięcy i wszystko wróciło… a nawet poszło dalej – odzyskałam te 9 kg z nawiązką. Do tego doszedł nowy problem: mogłabym spać całą noc i cały dzień. Mam wrażenie, że moje ciało funkcjonuje w trybie półuśpienia.

Mimo wszystko – depresja jest zdecydowanie lepsza. Czuję się spokojniejsza, mniej przytłoczona i jakoś łatwiej mi przez to wszystko przejść. Tylko ta waga… Z tym nadal czuję się źle.

Dla mnie Pralex to prawdziwy ratunek. Przeszłam od momentu, w którym nie byłam w stanie normalnie funkcjonować, do takiego, w którym naprawdę znowu zaczęłam żyć. To ogromna różnica – wróciła mi energia, chęć do działania, mogę wreszcie spokojnie wykonywać codzienne obowiązki i być obecna w swoim życiu.

Mam jednak dwa problemy, które zauważam wyłącznie podczas stosowania leku. Pierwszy to bezsenność – niezależnie od tego, o jakiej porze dnia go przyjmuję, sen przychodzi trudno. Drugi to koszmary senne, które są niemal codzienne. Wiem, że nie są one oficjalnie wymienione w ulotce jako typowe działanie niepożądane, ale u mnie występują wyraźnie i tylko w trakcie terapii.

Mimo wszystko – bilans korzyści przeważa. Życie z depresją bez leku było nieporównywalnie gorsze.

Depresja wracała do mnie falami przez większość życia. Przez ostatnie 9 lat miałam spokój – aż do momentu poważnej zmiany w życiu. Zaczęłam brać Pralex w dawce 10 mg, potem zwiększyłam do 15 mg na ok. pół roku i odstawiłam. Niestety – po czasie objawy wróciły, głównie przez stres w pracy i codzienne napięcie.

Obecnie przyjmuję 30 mg Pralexu – czysty lek, zero skutków ubocznych, dobrze go toleruję, biorę wieczorem.

I serio – czuję ogromną różnicę. Serotonina robi robotę, naprawdę. Znów jestem sobą, bardziej obecna, spokojna. Nawet mój kot znowu zaczyna się do mnie tulić.