Opinie Rozetic

Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem Rozeticu w leczeniu trądziku różowatego? Czy zauważyliście poprawę wyglądu skóry, zmniejszenie zaczerwienienia, krostek i grudek? Jak długo trwała terapia i po jakim czasie pojawiły się pierwsze efekty? Czy wystąpiły u Was jakiekolwiek skutki uboczne, takie jak pieczenie, swędzenie, suchość skóry czy pogorszenie zmian na początku leczenia? Podzielcie się swoimi obserwacjami – Wasze opinie mogą pomóc innym osobom, które zastanawiają się nad stosowaniem Rozeticu lub dopiero rozpoczynają terapię.

  • Bardzo dobrze
  • Przeciętnie
  • Słabo
0 głosujących

Dostałam ten lek, bo mam trądzik różowaty i moja twarz piekła, swędziała i była cała w krostkach i zaczerwienieniach – dosłownie na całej powierzchni. Wykupiłam receptę na Rozetic, zaczęłam stosować i… już po dwóch dniach było tylko gorzej.

Zrobiłam zdjęcia – cała twarz stała się czerwona, plackowata, z jeszcze większą ilością krostek niż przed leczeniem. Skóra była rozpalona, miejscami sucha i łuszcząca się, a pieczenie i swędzenie nasiliły się tak bardzo, że mam wrażenie, że już nie daję rady.

Mam 48 lat i szczerze mówiąc – czuję się okropnie, jestem załamana. Moja twarz wygląda jak ropucha, nie przesadzam – nie chcę nawet patrzeć w lustro. Umówiłam się ponownie do dermatologa, ale wizyta dopiero w środę, a do tego czasu nie wiem, jak wytrzymam z tym pieczeniem i swędzeniem. Mam zdjęcia, żeby pokazać lekarce, ale to nie zmienia faktu, że czuję się zupełnie bezradna i po ludzku mam dość.

Przez kilka lat stosowałam doksycyklinę, żeby kontrolować objawy trądziku różowatego, a Rozetic używałam tylko doraźnie – przy ostrzejszych wysypach. Takie sytuacje zdarzały się rzadko, więc jedno opakowanie żelu wystarczało mi nawet na 2–3 lata, i to mimo że dawno przekraczało termin ważności.

Jakieś pięć miesięcy temu trafiłam do nowej dermatolożki, która zaproponowała, żebym spróbowała stosować Rozetic codziennie, żeby zredukować potrzebę przyjmowania antybiotyku doustnego na stałe. Na początku byłam bliska rezygnacji – efekty były mizerne i miałam wrażenie, że nic się nie poprawia. Ale po mniej więcej dwóch tygodniach żel zaczął działać – skóra się uspokoiła, zmiany zniknęły, i od tamtej pory stosuję tylko Rozetic.

Zdarzają się dni, że mam niewielkie zaostrzenia, i wtedy mam wrażenie, że żel ledwo nadąża z działaniem. Lekarka wspominała, że w takich chwilach mogę na dwa tygodnie wrócić do doksycykliny, ale jeszcze tego nie zrobiłam – te nawroty nie są aż tak poważne.

Czuję się psychicznie lepiej z tym, że nie biorę już antybiotyku codziennie, a stan skóry nie różni się specjalnie od tego, co było na doksycyklinie. Więc dla mnie – to na plus.

U mnie Rozetic niestety tylko pogorszył sytuację. Po około 4 tygodniach stosowania zauważyłam większe zaczerwienienie i znaczny wysyp grudek i krostek – wyglądało to zdecydowanie gorzej niż przed rozpoczęciem leczenia. Dodatkowo żel bardzo przesuszył mi skórę, przez co stała się szorstka, nierówna i po prostu nieprzyjemna w dotyku.

Dermatolog, widząc brak poprawy, zmienił mi leczenie na Soolantrę (iwermektyna) i ta z kolei naprawdę pomogła – po trzech tygodniach skóra zaczęła wyglądać znacznie lepiej, zaczerwienienie się uspokoiło, a zmiany zapalne zniknęły.

Samo stosowanie Rozeticu też było dość uciążliwe – trzeba było nakładać go o dokładnie tej samej porze rano i wieczorem, najpierw czekać 10 minut, aż twarz całkowicie wyschnie, a potem jeszcze 5 minut przed nałożeniem kremu nawilżającego. Dla mnie to było zbyt skomplikowane i czasochłonne, zwłaszcza przy braku efektów.

Zdiagnozowano u mnie trądzik różowaty jakieś 4 miesiące temu. Lekarz przepisał mi Rozetic, zaznaczając od razu, że efekty mogą pojawić się dopiero po kilku miesiącach. Stosuję żel regularnie, rano i wieczorem, od prawie trzech miesięcy. Faktycznie, zauważyłam, że ból i podrażnienie trochę się zmniejszyły, ale pojawiły się u mnie duże podskórne zmiany i krosty, których wcześniej w ogóle nie miałam. Zaczerwienienie się nie poprawiło, a wręcz mam wrażenie, że momentami wygląda gorzej niż na początku. Szczerze mówiąc – jestem rozczarowana. Nie spodziewałam się cudów, ale też nie liczyłam na nowe problemy ze skórą.

Mam zaczerwienioną, podrażnioną skórę na nosie i pojawiają się tam krostki oraz grudki – lekarz stwierdził, że to trądzik różowaty. Na początku dostałam maść z iwermektyną, ale nie pomogła – ani stan zapalny, ani zmiany skórne nie ustępowały. Wróciłam do lekarza i tym razem przepisał mi Rozetic. I muszę przyznać – efekty były błyskawiczne. Już po 48 godzinach skóra przestała być czerwona, a nowe krostki przestały się pojawiać. Jestem bardzo zadowolona z tak szybkiej poprawy i zamierzam stosować lek dalej, zgodnie z zaleceniami.

Stosuję Rozetic na trądzik różowaty od dwudziestu lat. Trzeba zrozumieć, że ten lek nie zlikwiduje całkowicie wszystkich objawów – nie powstrzyma np. rumieńców po wysiłku, wypiciu alkoholu czy nagłej zmianie temperatury. Jego główne działanie to zapobieganie tworzeniu się krostek i grudek, więc jeśli ktoś ocenia jego skuteczność tylko po rumieńcu, może mylnie uznać, że nie działa – a to nieprawda!