Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem leku Ryspolit w leczeniu schizofrenii, epizodów maniakalnych lub agresji u dzieci i osób starszych? Czy zauważyliście poprawę objawów – takich jak zmniejszenie urojeń, halucynacji, pobudzenia czy drażliwości? A może były inne pozytywne efekty, np. poprawa snu, koncentracji albo funkcjonowania społecznego? Jakie skutki uboczne pojawiły się u Was lub Waszych bliskich podczas stosowania Ryspolitu – senność, parkinsonizm, niepokój, przyrost masy ciała, zmiany poziomu prolaktyny, zawroty głowy, problemy żołądkowe? Czy były to objawy łagodne i przemijające, czy bardziej uciążliwe? Wasze opinie mogą być bardzo cenne dla osób, które dopiero rozważają terapię Rysperydonem (Ryspolitem) lub zastanawiają się, czego mogą się spodziewać po rozpoczęciu leczenia. Podzielcie się swoimi doświadczeniami – każda historia może pomóc innym.
Mam już absolutnie dość brania leków. Jestem wykończona – nie mam siły, nie mam ochoty na seks, nie śpię, jestem przygnębiona, ciągle się pocę, jest mi zimno, boli mnie klatka piersiowa, nie mam apetytu. Ryspolit sprawia, że czuję, jakby życie nie miało sensu. Czasem naprawdę wolałabym już nie istnieć. Nie potrafię przestać myśleć o śmierci. Fakt – ten lek powstrzymuje moje wybuchy złości, ale odbiera mi wszystko inne. Spokój, radość, poczucie sensu. Nienawidzę tej tabletki tak samo, jak każdego innego leku, jaki brałam na chorobę dwubiegunową. Czuję się jak cień samej siebie.
Lubię ten lek, bo od kiedy go biorę, nie mam już omamów. To dla mnie ogromna ulga, bo wcześniej bywało naprawdę ciężko. Problem w tym, że odkąd zaczęłam stosować Ryspolit, mam bardzo dużo koszmarów i bardzo realistycznych, intensywnych snów – czasem aż zbyt wyraźnych. Zauważyłam też, że jak za dużo myślę albo się czymś przejmuję, to mam trudności z zasypianiem – ale to chyba u mnie normalne.
Ogólnie uważam ten lek za w porządku, bo zanim zaczęłam go brać, to inne leki – np. Vraylar – sprawiały, że stawałam się jeszcze bardziej pobudzona, miałam więcej omamów i pogarszała mi się depresja. W porównaniu z nimi Ryspolit działa stabilniej i pomaga mi trochę bardziej trzymać się emocjonalnie.
Ryspolit działa naprawdę dobrze – to najlepszy lek, jaki brałam na swoją chorobę. Nie sprawia, że jestem głodna, tylko… chce mi się pić. I jestem przekonana, że koncerny farmaceutyczne i lekarze się mylą, kiedy mówią o „wilczym apetycie” po tym leku. To nie głód, tylko pragnienie.
Zaczęłam o tym czytać i odkryłam coś ciekawego – ponad połowa ludzi nie rozróżnia głodu od pragnienia, a ja sama też wcześniej nie miałam o tym pojęcia. Od kiedy to zrozumiałam, zaczęłam chudnąć i już nie czuję ciągłego głodu. Głód to ból i uczucie pustki, a pragnienie to bardziej irytacja i suchość. Odkąd to odróżniam i zaczęłam stosować zasadę “hara hachi bun me” – czyli jedzenia do 80% sytości – praktycznie przestałam odczuwać głód. W moim przypadku przez cały czas to było pragnienie, a nie apetyt.
en lek zdziałał u mnie prawdziwe cuda w leczeniu schizofrenii – od kiedy go biorę, nie mam już żadnych objawów, czuję się stabilnie i mogę normalnie funkcjonować. To pierwszy raz od bardzo dawna, kiedy mam wrażenie, że naprawdę żyję, a nie tylko walczę z własną głową. Jedyny skutek uboczny, jaki u siebie zauważyłam, to przyrost masy ciała na początku leczenia, który wynikał z większego apetytu. Na szczęście z czasem wszystko się unormowało i teraz już nie mam z tym problemu. Biorę Ryspolit od dwóch lat i naprawdę uważam, że był to dla mnie przełom. Żaden inny lek wcześniej nie dał mi takiego spokoju.
Niedawno przeszłam na Ryspolit po sześciu latach brania Lamictalu. Cieszę się, że udało mi się odstawić Lamictal, bo miałam z nim swoje problemy, ale niestety na Ryspolicie czuję się kompletnie „wygaszona”. Nic mnie już nie śmieszy, nie czuję radości, praktycznie nie mam żadnych emocjonalnych reakcji. Stałam się okropnie ospała i leniwa, totalnie brak mi motywacji do czegokolwiek. Co gorsze – lęki się nasiliły, zamiast się uspokoić. Zaczynam się zastanawiać, czy to leczenie w ogóle mi służy. Chyba poproszę lekarza, żebyśmy spróbowali czegoś innego, bo tak czuję się, jakby mnie już nic nie obchodziło.
Na początku brania Ryspolitu miałam ogromny problem z sennością – dosłownie nie mogłam utrzymać oczu otwartych, szczególnie w ciągu dnia. Zdarzało się, że zamykałam je na kilka sekund nawet podczas spaceru chodnikiem… A przecież samochody jeżdżą obok, więc to było naprawdę niebezpieczne. Z czasem trochę się do tego przyzwyczaiłam i nauczyłam z tym funkcjonować, ale ta senność potrafi być przytłaczająca. Poza tym – lek działa bardzo dobrze na moją schizofrenię. Uspokaja mnie, wycisza objawy, dzięki niemu mogę żyć w miarę normalnie. Gdyby nie ta ospałość, to byłoby naprawdę idealnie.
Nie polecam Ryspolitu osobom, które zmagają się na co dzień z silnym lękiem. U mnie, niestety, ten lek sprawił, że lęki stały się jeszcze gorsze, a do tego doszły codzienne ataki paniki, z którymi wcześniej aż tak często się nie mierzyłam. Z jednej strony pomógł mi trochę uporządkować myśli – miałam wrażenie, że łatwiej mi było skupić się i że emocje nie były już tak intensywne i „ostre”. Czułam się bardziej stonowana, mniej rozedrgana. Ale mimo to nie było to warte ceny, jaką zapłaciłam w postaci nasilonego niepokoju i codziennego strachu. W moim przypadku Ryspolit po prostu się nie sprawdził, choć miał pewne dobre strony.