Miałem 17 lat, kiedy przepisano mi po raz pierwszy Sertagen. Brałem go na depresję praktycznie bez przerwy aż do niedawna. W przyszłym tygodniu kończę 32 lata. Czyli – żeby było jasne – to było 15 lat ciągłego leczenia. Raz, w 2013 roku, odstawiłem go na mniej więcej rok. Schodziłem z dawki 75 mg przez miesiąc. Pojawiły się wszystkie klasyczne objawy odstawienia – te oficjalnie uznane i te, które firmy farmaceutyczne wolą przemilczeć. Miałem tzw. ‘brain zaps’ (takie porażenia prądem w głowie), zawroty głowy, nudności, napady agresji (naprawdę silne, niemal na granicy przemocy), napady płaczu… To wszystko trwało u mnie około pół roku.
Wtedy zauważyłem, że zniknęło też moje kompulsywne picie alkoholu, przez które wcześniej przytyłem. Zniknęło też to uczucie bycia zombie. Przez te wszystkie lata wydawało mi się, że to normalny stan – że życie po prostu tak wygląda. Dopiero jak zszedłem z Sertagenu, zacząłem znowu coś czuć. Naprawdę chciałem żyć. Czułem świat. Miałem ochotę doświadczać.
Niestety, po mniej niż roku musiałem wrócić do leku – życie się posypało, przyszły problemy, nie byłem w stanie sobie poradzić. I wtedy… wszystko wróciło. Po kilku tygodniach znów czułem się jak zombie. Znów przyszła potrzeba picia, przyrost wagi, zobojętnienie. I wtedy pierwszy raz uświadomiłem sobie, że to nie ja, tylko ten lek tak działał. Przez tyle lat nawet nie miałem tej świadomości.
Bałem się jednak znowu odstawiać. Wiedziałem, jak silne będą skutki uboczne i jak to może wpłynąć na moją pracę, relacje, codzienne funkcjonowanie. Więc mimo że byłem świadomy, co się dzieje – zostałem na Sertagenie kolejne 6 lat. Po prostu się bałem.
W końcu przestałem brać lek – miesiąc temu. Akurat mnie zwolnili, więc uznałem, że to ‘najlepszy moment’ na rozstanie z tym nałogiem. Zszedłem z dawki w ten sam sposób co kiedyś. Objawy? Identyczne jak wtedy: porażenia mózgu, zawroty, mdłości, agresja, wybuchy płaczu.
Minęły dwa miesiące od odstawienia i objawy nadal są. Ale… nie czuję się już jak zombie. Nie mam tej przymusowej potrzeby sięgania po alkohol. Libido wróciło. Zaczęło mi się znowu chcieć żyć. Mam energię. Chce mi się wstać rano i coś robić. I nagle przypomniałem sobie, że taki byłem kiedyś.
Nie mówię, że ten lek nikomu nie pomaga – wiem, że są osoby, które uratował. Ale u mnie, przy długoterminowym stosowaniu, zaczął zmieniać mnie w kogoś, kim nie byłem. Odciął mnie od życia. Od emocji. Od samego siebie.
Czy wrócę do Sertagenu? Nie wiem. Na razie walczę. I jestem dumny, że choćby spróbowałem.