Dostałam receptę na Sertranorm 50 mg, gdy mój synek miał zaledwie 4 tygodnie. Cierpiałam wtedy na depresję poporodową i silny lęk, które doprowadziły mnie do okropnej bezsenności, braku apetytu, spadku wagi, a przede wszystkim do poczucia bezsilności, uwięzienia i ogromnej trudności w nawiązaniu więzi z dzieckiem. Miałam ochotę uciec, zniknąć, nie radziłam sobie z poczuciem żalu, że w ogóle zostałam mamą.
Zgłosiłam się do lekarza rodzinnego i dostałam receptę na sertralinę i tabletki nasenne. Pierwszy tydzień był koszmarny – przez kilka dni wymiotowałam, a lęk się tylko nasilił. Ale od około 10. dnia zaczęłam zauważać drobne zmiany na lepsze. To nie było tak, że od razu wszystko się poprawiło – wręcz przeciwnie, huśtawki nastrojów były ogromne. Ale te pierwsze przebłyski lepszego samopoczucia dały mi nadzieję, że lek działa.
Około czwartego tygodnia poczułam, że zaczynam znowu być sobą. Teraz jestem już w piątym tygodniu kuracji i widzę, że z każdym dniem czuję się coraz lepiej. Lęk ustąpił w dużej mierze, a ja naprawdę zaczynam cieszyć się macierzyństwem i kocham być mamą mojego cudownego synka.
Ten lek potrzebuje czasu, żeby zacząć działać. Nie poddawaj się po kilku dniach czy dwóch tygodniach – ja też miałam momenty, w których chciałam przestać, ale naprawdę było warto wytrwać.