Ja mam insulinooporność i zespół policystycznych jajników (PCOS), a od sierpnia 2014 jestem na Victozie. Początkowo bardzo się wahałam, ale po tylu latach walki z wagą i cukrem – postanowiłam spróbować. Zaczęłam od 0,6 mg, potem przez dwa tygodnie powoli zwiększałam dawkę do 1,8 mg. Przez pierwszy tydzień było mi trochę niedobrze, ale dało się przeżyć.
Wcześniej brałam aż 2500 mg metforminy dziennie, i ani waga, ani cukier nawet nie drgnęły. Nic. Jakby ciało było odporne na wszystko. A tu – dosłownie cud. Od połowy sierpnia do połowy listopada schudłam 16 kg i w końcu mam poczucie, że coś działa. Nadal biorę metforminę, ale efekty są dzięki Victozie. Lekarka i jej zespół byli w szoku, jak zobaczyli moje wyniki i zmianę wyglądu.
Rzadko kiedy jestem głodna, czasem wręcz zapominam zjeść. Zdarza mi się mieć dziwne uczucie w żołądku – takie nie do końca mdłości, bardziej coś pomiędzy ssaniem a skurczem. Sama nie wiem, czy to przez to, że zjadłam coś nie tak, czy może nie zjadłam w ogóle – i co ciekawe, nic wtedy nie pomaga, tylko sen. Po przespaniu się przechodzi.
W pasie zeszło mi ponad 25 cm, dosłownie wszystko ze mnie spada. Doszło do tego, że ludzie pytają, czy nie jestem chora, bo tak szybko chudnę i ubrania wiszą na mnie jak worki. Trochę się śmieję, że narzekam na to, że chudnę za szybko – ale po tylu latach ciągłej walki z wagą, dietami i bezsilnością – czuję się, jakby ktoś w końcu dał mi narzędzie, które naprawdę działa.
Ważę teraz 78 kg, a zaczynałam od ponad 110.
To pierwsza rzecz, która realnie zmieniła moje życie.