Jakie są Wasze doświadczenia ze stosowaniem leku Xetanor (paroksetyna)? Czy zauważyliście poprawę w zakresie objawów depresji, lęku uogólnionego, OCD, fobii społecznej lub ataków paniki? Czy lek rzeczywiście przyniósł ulgę, poprawił samopoczucie, wyciszył natrętne myśli lub pomógł w funkcjonowaniu na co dzień? Jakie skutki uboczne wystąpiły u Was podczas terapii Xetanorem? Czy doświadczyliście np. nudności, bezsenności, senności, bólu głowy, zawrotów, zmniejszonego libido, problemów z orgazmem, suchości w ustach albo jakichkolwiek innych zmian, które Was zaniepokoiły lub utrudniały codzienne życie? Wasze opinie mogą być bardzo pomocne dla osób, które dopiero rozważają rozpoczęcie leczenia Xetanorem lub zmagają się z podobnymi problemami psychicznymi. Podzielcie się swoim doświadczeniem – jak długo go bierzecie, jak działał na początku, a jak teraz? Czy trudne początki były warte efektów, które pojawiły się później?
Zaczęłam brać Xetanor w 2020 roku, kiedy wybuchła pandemia koronawirusa i wszystko mi się posypało – pojawiły się u mnie natrętne, przerażające myśli (typowe przy zaburzeniach obsesyjno-kompulsyjnych) i do tego dochodziły epizody głębokiego smutku związane z zespołem napięcia przedmiesiączkowego z depresją. Serio – ten lek uratował mi życie.
Byłam w takim stanie, że bałam się wyjść z domu, płakałam codziennie bez powodu, czułam się bezradna. A dziś? Znów jeżdżę, podróżuję, cieszę się życiem. Pierwszy tydzień był bardzo trudny – organizm się przestawiał, wszystko było dziwne i nieprzyjemne. Ale warto to przetrwać, bo z czasem zaczyna naprawdę pomagać.
Wcześniej próbowałam już wszystkiego – terapii, innych leków, naturalnych metod – i miałam wrażenie, że już nic nie zadziała. Dopiero jak dostałam Xetanor (wcześniej znałam go pod nazwą Paxil), coś się zmieniło. Tylko jedna uwaga: nie wolno pomijać dawki, bo naprawdę czuć objawy odstawienia – zawroty głowy, rozdrażnienie, dziwne uczucie w głowie. Ale poza tym? Dla mnie to był przełom.
Miałam ciężką postać zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych, do tego lęk uogólniony, lęk społeczny, ataki paniki i myśli samobójcze. Życie było nie do zniesienia – bałam się ludzi, nie potrafiłam wyjść z domu, myśli kręciły się w kółko i miałam wrażenie, że już nic dobrego mnie nie czeka.
Po miesiącu stosowania Xetanoru zaczęłam uśmiechać się bez wymuszenia, miałam wreszcie przestrzeń w głowie, by skupić się na sobie i swoim życiu. I pierwszy raz od kiedy jestem dorosła, poczułam, że wracam do siebie, że jestem sobą, że mogę oddychać bez ciągłego napięcia i lęku.
Nie było idealnie – przytyłam 20 kg, co było dla mnie trudne do zaakceptowania, bo zawsze dbałam o sylwetkę. Ale mimo to, nie żałuję. Bo odzyskałam siebie. A kilogramy… tym się zajmę, jak tylko poczuję się jeszcze mocniejsza. Najważniejsze, że przestałam się bać życia.
Xetanor działa, ale trzeba się liczyć z tym, że potrafi człowieka trochę znieczulić na emocje. No bo jak masz nie czuć smutku, skoro nic w ogóle nie czujesz, prawda?
U mnie było tak, że z czasem zupełnie straciłem ochotę na seks, uczucia do osoby, którą kochałem, po prostu wygasły, a ja sam czułem się jak jakaś pusta skorupa – niby funkcjonowałem, ale jakby bez duszy. Najgorsze zaczęło się, jak próbowałem ten lek odstawić.
W moim przypadku to był koszmar – z dnia na dzień wróciło wszystko naraz: emocje, lęki, smutek. I to z taką siłą, że nie byłem w stanie tego opanować. Wielogodzinne płacze, ataki paniki bez żadnego konkretnego powodu – tego nie zapomnę nigdy. Nadal próbuję zejść z leku i to nie jest łatwe.
Xetanor na pewno pomaga, jeśli chcesz odciąć się od intensywnych emocji, ale trzeba dobrze wiedzieć, z czym się to wiąże. Działa, ale czasem kosztem samego siebie.
Xetanor pomógł mi na ataki paniki, to trzeba mu przyznać. Uspokoiło się to ciągłe napięcie, duszności, uczucie że zaraz zemdleję – naprawdę odetchnąłem z ulgą. Ale niestety skutki uboczne były dla mnie mocne i trudne do zniesienia.
Mgła mózgowa, czyli takie wieczne zamulenie, jakbym chodził z watą w głowie. Zero libido, kompletnie nic mnie nie ruszało. Do tego dochodziło ciągłe zmęczenie, nawet po przespanej nocy. Czułem się jakbym funkcjonował na pół gwizdka.
A jak zacząłem odstawiać ten lek… koszmar. Silna nerwowość, zawroty głowy, stany lękowe wróciły ze zdwojoną siłą, byłem drażliwy, wszystko mnie wkurzało i sam ze sobą nie mogłem wytrzymać.
Dla mnie to było tak trudne przejście, że nie zdecyduję się wrócić do Xetanoru, właśnie przez to, co przeżyłem przy wychodzeniu z leku. Pomógł, ale koszt był dla mnie za duży.
Xetanor przepisano mi 27 lat temu i wtedy naprawdę zadziałał – pomógł mi stanąć na nogi w bardzo trudnym momencie życia. Przez lata byłem stabilny, jakoś się toczyło. Ale największy problem pojawił się, gdy postanowiłem go odstawić po tylu latach.
Dostałem niewłaściwe zalecenia od lekarza rodzinnego i niestety skończyło się w szpitalu. Organizm po tylu latach przyzwyczajenia po prostu nie wytrzymał. To nie jest lek, z którego schodzi się ot tak, z dnia na dzień. Odstawianie Xetanoru to poważny proces, który trzeba dobrze zaplanować i robić to z kimś, kto się na tym naprawdę zna.
Jeśli ktoś myśli o zakończeniu terapii, polecam poczytać o Maudsley Deprescribing Guidelines – to jedne z najbardziej rzetelnych wytycznych, jak bezpiecznie redukować dawkę i jak się przygotować psychicznie.
I jeszcze jedno – ostrożnie z myśleniem, że “u mnie będzie inaczej”. Może będziesz tą osobą, która przejdzie to lekko… ale równie dobrze możesz nie być. Lepiej być przygotowanym na trudności niż je potem przeżywać na oślep.
Biorę Xetanor w dawce 20 mg od pół roku i niedawno usłyszałam diagnozę: zaburzenie osobowości borderline. I muszę przyznać, że zauważyłam dużą poprawę, zwłaszcza jeśli chodzi o te silne emocjonalne skoki – od euforii do totalnego dołka.
Zanim zaczęłam leczenie, potrafiłam płakać godzinami bez przerwy, byłam tak wyczerpana psychicznie, że spałam niemal cały dzień, a i tak się nie regenerowałam. To wszystko zaczęło mi rozwalać życie – relacje, pracę, codzienne obowiązki. Czułam się, jakby moje emocje przejmowały kontrolę nade mną.
Teraz jest inaczej. Rano mam więcej energii, nie muszę zmuszać się do wstania z łóżka. Nie płaczę już tak często, jak wcześniej – łzy nie rządzą już moim dniem. Xetanor naprawdę pomógł mi złapać balans, choć nie działał sam. Oprócz leku bardzo pomogły mi regularne wizyty u psychologa, rozmowy z kapelanem i moja wiara, która daje mi siłę w trudnych momentach.
Dla mnie to był krok we właściwym kierunku. Nie jest idealnie, ale czuję, że jestem bliżej siebie niż byłam przez ostatnie lata.
Czytałam kiedyś, że Xetanor to „antydepresant z piekła rodem” – i naprawdę bardzo chciałam w to nie wierzyć. To był dla mnie ostatni ratunek, ostatnia deska, na którą się zdecydowałam po wielu nieudanych próbach. Ale niestety… okazało się, że to była prawda. Przynajmniej w moim przypadku.
Brałam Xetanor przez pięć tygodni. Pierwsze dwa tygodnie były koszmarem – tak mnie zatkało, że musiałam brać codziennie środki przeczyszczające, bo nie byłam w stanie się załatwić. Brzuch miałam tak wzdęty, że wyglądałam jakbym była w szóstym miesiącu ciąży, a do tego ciągły ból jelit i przelewania się w brzuchu. Po dwóch tygodniach te objawy zaczęły się uspokajać, ale… lek nadal nie działał.
Zamiast poprawy, moja depresja się pogłębiała. Zaczęłam mieć bardzo ciemne myśli, tak poważne, że zaczęłam myśleć o najgorszym. Byłam kompletnie zagubiona, bez siły, bez nadziei. Po pięciu tygodniach powiedziałam sobie: dość – przestałam brać Xetanor.
I wtedy… wszystko wróciło. Brzuch znowu stanął, zero perystaltyki, jelita dosłownie się nie ruszały. Nie mogłam się załatwić bez środków przeczyszczających, a od odstawienia minęły już trzy tygodnie i nadal nie wróciło wszystko do normy.
Chcę tylko powiedzieć jedno – odstawienie tego leku to osobna walka, bardzo długa i bardzo trudna. Więc zanim zdecydujesz się na Xetanor – zastanów się dwa razy. Nie każdemu pomoże, a jeśli zaszkodzi, to czasem ciężko się z tego wygrzebać.
Biorę Xetanor już ponad rok i poczułam, że muszę wrócić i napisać coś od siebie, bo wiem, jak to jest być na granicy. Jesienią 2022 roku lęk i ataki paniki przejęły kontrolę nad moim życiem. Nie byłam w stanie jeść, spać, pracować, podróżować – nie mogłam nic. Nawet budziłam się w panice, jakby mózg nie dawał mi ani chwili wytchnienia. To były najgorsze miesiące mojego życia, które doprowadziły mnie też do stanu depresyjnego – bo jak żyć, kiedy cały czas się boisz?
Zaczęłam brać Xetanor i… nie było łatwo. Musiałam czekać aż 10 tygodni, zanim zaczęłam czuć jakąkolwiek poprawę. Ale opłacało się. Od momentu, kiedy lek zadziałał, nie miałam ani jednego ataku paniki. Ani jednego. Biorę 30 mg i po roku mogę powiedzieć: śpię normalnie, pracuję na pełen etat, żyję w miarę zwyczajnym życiem. Czuję się spokojna w ciele i głowie, co wcześniej było nie do wyobrażenia.
Ten lek naprawdę mnie uratował. Mam tylko dwa skutki uboczne, które zostały na dłużej: lekki przyrost wagi i czasami szalone sny – bardzo realistyczne, intensywne, ale znośne. Warto, jeśli mam w zamian spokój psychiczny i poczucie sensu.
Chcę tylko powiedzieć każdej osobie, która dziś czuje się beznadziejnie, tak jak ja wtedy: nie jesteś sam/a. Ja też myślałam, że już nic się nie zmieni, że tak będzie zawsze. Ale Xetanor dał mi szansę wrócić do życia. Takiego z uśmiechem, planami, nawet marzeniami. Jeśli się wahasz, czy warto – daj temu lekowi czas. Wiem, że działają powoli, ale warto czekać. Życzę Ci spokoju, siły i nadziei – bo ja też tam byłam. I wyszłam.