Oroes a alkohol

Odstawianie leku Oroes powinno odbywać się stopniowo – poprzez stopniowe zmniejszanie dawki, najlepiej w porozumieniu z lekarzem, zwykle przez okres od kilku tygodni do kilku miesięcy. Nigdy nie należy przerywać przyjmowania Oroes z dnia na dzień.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/oroes/czy-stosujac-oroes-mozna-pic-alkohol/

Cześć kochani, mam pytanie z tych trochę „życiowych”. Od miesiąca biorę Oroes na lęki i depresję. Ogólnie czuję, że zaczyna działać, ale zbliżają się urodziny mojego faceta i szykuje się imprezka. No i tak się zastanawiam… czy jak biorę Oroes, to mogę napić się lampki wina albo dwóch drinków? Nie chodzi mi o upijanie się do nieprzytomności, tylko o symboliczną ilość, żeby nie siedzieć z wodą przy stole. Macie jakieś doświadczenia z alkoholem podczas brania tego leku? Będę wdzięczna za szczere odpowiedzi.

Z mojej perspektywy, to lepiej sobie jednak odpuścić. Ja Oroes brałam przez 1,5 roku, i raz – dosłownie raz – skusiłam się na kieliszek wina na imieninach u sąsiadki. Myślałam, że to nic takiego, bo przecież wszyscy pili, to i ja chciałam się trochę rozluźnić. No i co? Po godzinie zaczęło mi się kręcić w głowie, serce waliło jak oszalałe, a do tego pojawił się taki dziwny lęk, jakby znikąd. Nie upiłam się, a czułam się jakby mi się mózg zapętlił.

Na drugi dzień miałam totalnego doła, płakałam pół dnia i obiecałam sobie – nigdy więcej. U mnie to się po prostu nie sprawdzało. Lek działał super, ale z alkoholem to się nie lubił. Mój lekarz też mówił: „Bożenko, to nie chodzi o zakaz, ale o to, że może ci się po prostu gorzej zrobić”. Więc ja osobiście nie ryzykowałabym – szczególnie jak dopiero zaczynasz leczenie i jeszcze organizm się dostosowuje. Lepiej się pośmiać z innymi i popić jakąś fajną lemoniadkę :wink:.

Z mojej perspektywy, to lepiej sobie jednak odpuścić. Ja Oroes brałam przez 1,5 roku, i raz – dosłownie raz – skusiłam się na kieliszek wina na imieninach u sąsiadki. Myślałam, że to nic takiego, bo przecież wszyscy pili, to i ja chciałam się trochę rozluźnić. No i co? Po godzinie zaczęło mi się kręcić w głowie, serce waliło jak oszalałe, a do tego pojawił się taki dziwny lęk, jakby znikąd. Nie upiłam się, a czułam się jakby mi się mózg zapętlił.

Na drugi dzień miałam totalnego doła, płakałam pół dnia i obiecałam sobie – nigdy więcej. U mnie to się po prostu nie sprawdzało. Lek działał super, ale z alkoholem to się nie lubił. Mój lekarz też mówił: „Bożenko, to nie chodzi o zakaz, ale o to, że może ci się po prostu gorzej zrobić”. Więc ja osobiście nie ryzykowałabym – szczególnie jak dopiero zaczynasz leczenie i jeszcze organizm się dostosowuje. Lepiej się pośmiać z innymi i popić jakąś fajną lemoniadkę :wink:.