Osteogenon na zrost kości

Osteogenon jest stosowany w celu wspomagania zrostu kości, szczególnie po złamaniach.


Temat jest powiązany z: https://medyk.online/lek/osteogenon/czy-osteogenon-jest-na-zrost-kosci/

Witam Was, mam pytanie, bo miałam złamaną kość śródstopia i lekarz rodzinny powiedział, żebym zapytała ortopedy o Osteogenon. Czy ten lek faktycznie coś daje na zrost kości, czy to bardziej coś jak witaminy? Miała któraś z Was przepisane to po złamaniu? Warto?

U mnie mąż brał Osteogenon po złamaniu biodra w zeszłym roku. Ma 71 lat i jak się przewrócił zimą, to od razu było wiadomo, że to nie będzie szybka sprawa. Lekarz ortopeda od razu mu to przepisał, powiedział, że to nie są „zwykłe witaminy”, tylko coś, co pomaga odbudować kości, bo ma tam jakieś naturalne składniki – wapń, osseinę, czy jak to się tam nazywa.

Brał to przez jakieś 3 miesiące i powiem Ci – różnica była. Bo pamiętam, jak po poprzednim złamaniu (ręka w łokciu – jeszcze parę lat temu) to się goiło dwa razy dłużej i jeszcze wtedy nic takiego nie brał. A tu po dwóch miesiącach już chodził z laską, a po trzech to już prawie normalnie.

Tak że ja polecam. I jak tylko ktoś w rodzinie się skarży na kości albo złamanie, to od razu mówię – idź po Osteogenon.

Ja miałam podobnie. W zeszłym roku skręciłam kostkę, ale z pęknięciem – niepełne złamanie, ale ortopeda i tak kazał odciążyć nogę przez parę tygodni. No i dał mi właśnie Osteogenon.

Na początku myślałam, że to jakieś wapno, bo przecież „na zrost” to tylko czas pomaga, tak myślałam. Ale zaczęłam czytać i to faktycznie coś innego – to ma skład zbliżony do tego, z czego nasze kości są zbudowane.

Brałam przez 2 miesiące i noga zeszła się naprawdę szybko. Nawet lekarz był zdziwiony, że aż tak ładnie się wszystko zrasta. Wiadomo, nie wiem, czy to tylko zasługa leku, bo ja też się bardzo pilnowałam, ale w sumie – co szkodzi spróbować? Na pewno nie zaszkodziło, a może i przyspieszyło.

Jak coś, to pamiętaj, że trzeba to brać regularnie, nie od święta – wtedy ma sens.

No moja droga, jak złamałam rękę jak miałam 65 lat (teraz już 74), to lekarz nic mi nie dał, tylko kazał siedzieć w gipsie i czekać. I ja głupia tak siedziałam, a ręka mi się zrosła byle jak, do dziś przy pogodzie mnie boli.

A teraz dwa lata temu znowu – pęknięcie kości udowej. I wtedy inny lekarz powiedział mi o Osteogenonie. I to była różnica jak dzień i noc. Już po miesiącu czułam, że się coś rusza. Na kontrolnym prześwietleniu było widać, że zrost postępuje ładnie, bez komplikacji.

To nie jest cud-lek, nie sprawi że nagle skaczesz po schodach, ale pomaga organizmowi zrobić swoją robotę. A po 60-tce to już nie mamy tego, co kiedyś. Więc dla mnie to było ogromne wsparcie i brałabym znowu, jakby co.

I jeszcze jedno – trzeba jeść dobrze przy tym, bo kości też z czegoś się budują!

Nie miałam złamania, ale moja mama tak. W wieku 67 lat złamała sobie miednicę (upadła na chodniku). Długo to trwało, była w szpitalu, rehabilitacja, wszystko. I jeden z lekarzy polecił Osteogenon, ale już jak była w domu.

I to był strzał w dziesiątkę. Przedtem szło opornie – kości nie chciały się zrastać, ciągle była słaba, nie mogła się poruszać. A po miesiącu z tym lekiem – dosłownie jakby się coś ruszyło. Zaczęła stawać na nogi, miała więcej siły, nawet humor się poprawił.

Wiem, że to nie magiczna tabletka, ale skoro zawiera coś, co przypomina naturalny skład kości – to chyba logiczne, że organizm lepiej to „wchłonie”, niż samo wapno z apteki.

Tak że moim zdaniem warto. Może i nie każdemu pomoże tak samo, ale mojej mamie pomogło bardzo. I do dziś go chwali.