Jeśli dominują silne objawy lękowe, Paroksetyna zwykle działa skuteczniej. Jeśli jednak priorytetem jest łagodniejszy przebieg leczenia i łatwiejsze odstawienie – Fluoksetyna może być lepszym wyborem.
Hej! Mam pytanie do osób, które brały może Paroksetynę albo Fluoksetynę – albo najlepiej jedno i drugie . Dostałam diagnozę depresji z silnym lękiem, czasem mam takie dni, że nie mogę wyjść z domu. Psychiatra dał mi wybór: paroksetyna albo fluoksetyna. Powiedział, że obie mogą pomóc, ale zależy jak zareaguję. Tylko ja kompletnie nie wiem, co wybrać, a trochę się boję skutków ubocznych, bo nigdy nie brałam takich leków. Jakie macie doświadczenia? Jak się czuliście? Co działało lepiej? Pomóżcie proszę, bo serio nie wiem co robić
Zaczęło się od totalnej rozsypki po rozwodzie, nie mogłam jeść, spać, wychodzić z domu, wiecznie beczałam i trzęsłam się jak galareta. Lekarka zapisała mi wtedy fluoksetynę – mówiła, że to taki delikatniejszy lek, że działa powoli, ale stabilnie. No i rzeczywiście, po 3–4 tygodniach poczułam, że jakoś zaczynam oddychać. Tylko że trochę długo to trwało, no i miałam mega suchość w ustach. Ale ogólnie – działało i nie zamulało.
Później, po jakimś czasie, wróciły mi stany lękowe i przeszłam na paroksetynę. I to był cios z kopyta – lęki ucięte w dwa tygodnie, ale przytyłam chyba z 7 kilo i spałam jak niedźwiedź w zimie. Libido w kosmos, zero chęci. No i odstawianie to był dramat – zjazd totalny, “prądy w głowie”, płacz i nerwy.
Jak dla mnie – fluoksetyna jest super, jeśli masz czas i nie potrzebujesz efektu „na już”. Paroksetyna to jak młot na lęki, ale trzeba uważać. Każdy organizm inny, ale może Ci pomoże moje porównanie. Trzymaj się ciepło!
Brałem oba, więc coś tam mogę powiedzieć. U mnie na początku była fluoksetyna – lekarka powiedziała, że to „lekki SSRI”, raczej bezpieczny, dobry na depresję. I rzeczywiście – poprawa była, tylko powoli. Nie miałem żadnych skutków ubocznych poza tym, że ciężko było się rano zebrać. Ale pomagało. Potem życie się posypało znowu, doszedł lęk, nerwica i przestało wystarczać.
Przerzucili mnie na paroksetynę i to było jak przełączenie światła. Po 10 dniach lęk odpuścił, serce przestało mi walić, mogłem w końcu pójść sam do sklepu, a nie siedzieć w aucie jak kretyn. ALE – jak nie wziąłem o czasie, to zawroty głowy, prądy, i dramat. Przez pierwsze tygodnie też miałem mega senność i problemy z seksem.