Ja też miałam taki koszmar po pierwszych dniach Citabaxu!
Myślałam, że umieram. Mnie to tak trzęsło, że nie mogłam spokojnie siedzieć, nogami ruszałam pod stołem jak opętana, ręce jak galareta. Do tego mdłości jak w ciąży, chociaż ostatni raz byłam w ciąży za czasów Giertycha w rządzie.
Nie mogłam jeść, a ja normalnie to obiad to świętość – mąż mówi, że jestem jak babcia ze wsi, co w domu nie ma nic, ale rosół na niedzielę musi być. A tu nagle dupa, leżałam na kanapie i patrzyłam w sufit, bo jak tylko wstałam, to mi się kręciło w głowie jak po tanim winie.
Ale! To mija. U mnie po tygodniu zaczęło się normować. Nadal czułam się trochę “pusta w środku”, ale już nie miałam tych jazd, co na początku. Sen wrócił, a nawet lepiej – wcześniej budziłam się w nocy, a teraz ciul, śpię jak dziecko.
Tylko ostrzegam – mnie po tym Citabaxie zaczęło mniej smakować jedzenie. Nie wiem, czy to tylko ja, ale jak wcześniej mogłam wsunąć tabliczkę czekolady na raz, to teraz mi się nie chce. Mąż się cieszy, bo mówi, że mniej marudzę, że jestem “gruba” (chociaż ja tam zawsze byłam przy kości i dobrze mi z tym).
Trzymaj się! To gówno trzeba po prostu przeżyć. Jak wytrzymasz te pierwsze dni, to potem może być już tylko lepiej. Ale jak ci się zrobi naprawdę źle, nie do zniesienia, to lepiej dzwoń do lekarza. Bo każda z nas inaczej reaguje.
I pamiętaj – to nie ty jesteś jebnięta, tylko leki robią swoje.