Pierwsze dni na Seroxacie mogą być trudne – typowe są nudności, zawroty głowy, uczucie lęku, bezsenność lub senność, spadek apetytu i ogólne rozdrażnienie. Objawy te są przejściowe i zazwyczaj ustępują po 1–2 tygodniach.
Cześć kochani. Dostałam dziś receptę na Seroxat, mam brać 20 mg dziennie na lęki i stany depresyjne. Przyznam się szczerze – trochę się boję. Czy możecie mi napisać, jak wyglądały u Was pierwsze dni po rozpoczęciu brania tego leku? Czy to prawda, że na początku jest gorzej? Jak długo to trwało? Trochę panikuję, bo już teraz mam nerwy na wierzchu i nie wiem, czy przetrwam jeszcze więcej… Będę wdzięczna za każdą odpowiedź.
Dostałam Seroxat półtora roku temu, po tym jak totalnie się rozsypałam – lęki, bezsenność, płacz z byle powodu, a potem w ogóle już nic nie czułam, tylko taka pusta skorupa. Dostałam 20 mg, jak Ty, i pamiętam, że pierwszego dnia to miałam takie schizy, że bałam się nawet tą tabletkę do ręki wziąć.
Wzięłam rano, jak lekarz zalecił. No i powiem Ci szczerze – pierwsze 3 dni były koszmarne. Mdliło mnie, kręciło mi się w głowie, byłam na zmianę roztrzęsiona i ospała. Leżałam na kanapie jak roślina, nie miałam siły ani myśleć, ani jeść. I co najgorsze – lęki się nasiliły, miałam wrażenie, że wszystko dookoła mnie przytłacza.
Ale przetrwałam. Po tygodniu zaczęło się uspokajać, nudności minęły, głowa się trochę rozjaśniła. A po dwóch tygodniach… nagle poczułam, że mogę oddychać, że już mnie nie boli w środku, że potrafię zasnąć bez płaczu. Naprawdę – było warto przeczekać ten początek.
Każdy organizm reaguje inaczej, ale jedno wiem – jak już zaczniesz, nie poddawaj się po dwóch dniach, nawet jeśli jest ciężko. Seroxat to nie cukierek, on naprawdę zmienia coś w głowie, tylko potrzebuje czasu. I jak coś, to zawsze możesz tu napisać – nie jesteś sama. Trzymaj się cieplutko
Biorę Seroxat już 8 miesięcy i jak sobie przypomnę pierwszy tydzień, to aż mi się robi słabo… Ale też muszę powiedzieć, że dziś dziękuję sobie, że nie rzuciłam tego leku w cholerę po pierwszych dniach, bo naprawdę było blisko.
Pierwszego dnia po tabletce myślałam, że zwariuję. Serce mi waliło jak młot, pot lał się z czoła, myśli biegały w głowie jak chomiki. Poszłam do kuchni i zapomniałam po co. A do tego mdłości takie, że myślałam, że wyląduję w łazience na dobre. Mój mąż mówił: „Nie bierz tego więcej”, ale ja miałam w głowie słowa pani doktor – że może być gorzej na początku, ale trzeba przetrwać.
I co? Przetrwałam. Po 5 dniach zaczęłam czuć się trochę stabilniej. Po 10 dniach miałam mniej myśli samobójczych. A po miesiącu… wstałam rano i nie miałam tej czarnej chmury nad głową. To był cud. Pierwszy raz od lat zrobiłam sobie śniadanie i nawet poczułam smak!
Więc tak – pierwsze dni są ciężkie, czasem bardzo, ale nie trwają wiecznie. Trzeba to potraktować jak burzę – jak przetrwasz, to potem wychodzi słońce. A słońce wychodzi. Tylko nie zapominaj o jednym: jak masz bardzo źle, to nie czekaj w samotności – dzwoń do lekarza, niech Cię poprowadzi. Trzymam kciuki, dasz radę!