Cavinton jest lekiem, który działa poprzez poprawę przepływu krwi i dostarczania tlenu do mózgu. Jego działanie nie jest natychmiastowe, ponieważ musi najpierw działać na poziomie komórkowym, zwiększając przepływ krwi do mózgu, co następnie prowadzi do poprawy funkcji mózgowych.
Biorę Cavinton już drugi tydzień, po 5 mg trzy razy dziennie, bo miałam ciągłe zawroty głowy, takie jakby „kołysanie”, i do tego szumy w uszach. Neurolog powiedział, że to kwestia krążenia mózgowego, ale nie wiem, po jakim czasie powinnam zauważyć poprawę. Na razie nie czuję dużej różnicy, może trochę mniej mi się kręci w głowie, ale trudno powiedzieć. Czy ktoś z Was też brał Cavinton i może napisać, kiedy zaczęliście czuć efekty? Nie wiem, czy być cierpliwa, czy coś jest nie tak.
Miałam takie uczucie kołysania i zawroty głowy, zwłaszcza rano i przy zmianie pogody. Zaczęłam brać Cavinton po wylewie mojej mamy, bo neurolog uznał, że u mnie też mogą być początki problemów z krążeniem w mózgu. Pierwsze efekty zauważyłam po jakiś trzech tygodniach, dopiero wtedy głowa przestała mi tak „pływać”. To nie jest lek, który działa od razu – trzeba go trochę „nosić w sobie”, bo on poprawia przepływ krwi, a to się nie dzieje z dnia na dzień.
Po około dwóch miesiącach czułam się naprawdę dobrze – przestałam mieć te dziwne zawroty, mogłam normalnie chodzić po schodach i nie miałam już tego uczucia, jakby ziemia falowała pod nogami. Lekarz mówił, że minimum to 6 tygodni regularnego brania, więc nie przerywaj po dwóch, bo szkoda. Działa powoli, ale naprawdę pomaga – tylko trzeba pić dużo wody i nie zapominać o tabletkach.
Brałam Cavinton po covidzie, bo miałam okropne zamglenie mózgu, problemy z pamięcią i takie „rozkojarzenie”. Przez pierwsze dwa tygodnie myślałam, że nic się nie dzieje, bo kompletnie nie czułam różnicy. Ale po czwartym tygodniu nagle zaczęłam zauważać, że lepiej się skupiam, mniej zapominam, a szumy w uszach, które miałam, zrobiły się jakby cichsze.
Mój tata też brał Cavinton (on z powodu miażdżycy) i u niego poprawa przyszła dopiero po prawie dwóch miesiącach – więc widać, że to kwestia indywidualna. To nie jest lek, który „kopie” jak kofeina, tylko działa stopniowo, poprawia krążenie i odżywienie komórek w mózgu. U mnie działał łagodnie, ale skutecznie – po prostu trzeba dać mu czas. Teraz biorę raz do roku przez dwa miesiące jako „kurację”, żeby nie wracały te problemy z głową.
Tak że spokojnie – dwa tygodnie to za wcześnie, żeby coś czuć, daj mu przynajmniej miesiąc, a najlepiej sześć–osiem tygodni. Potem nagle zorientujesz się, że czujesz się lepiej i głowa jakby „czyściejsza”.