Czas, w jakim zaczyna działać Metmin, może się różnić w zależności od pacjenta i ciężkości objawów alergii. Jednak w większości przypadków Metmin zaczyna działać w ciągu 30 minut do godziny od zastosowania.
Od kilku dni męczę się z alergią – nos zatkany, kichanie non stop, czuję się jak chodząca fontanna. W końcu sięgnęłam po Metmin, bo podobno działa cuda. Pierwszy raz go użyłam dzisiaj rano i… nic. Zero efektów, nos dalej zatkany, a ja już tracę cierpliwość. Powiedzcie mi, po jakim czasie ten lek zaczyna działać? Macie jakieś doświadczenia? Bo zastanawiam się, czy ja coś źle robię, czy po prostu muszę uzbroić się w cierpliwość.
Metmin zaczęłam stosować jakieś dwa miesiące temu, bo w pracy koleżanka poleciła, że niby szybki efekt.
No i powiem Ci tak: pierwsze użycie – żadnych cudów. Serio, zaczęłam się zastanawiać, czy ten spray w ogóle działa. Dopiero na drugi dzień poczułam różnicę – nos mniej zatkany, mogłam wreszcie oddychać przez jedną dziurkę. Po trzech dniach regularnego stosowania było już całkiem dobrze, jakby ktoś mi odblokował kanały powietrzne na nowo.
Z mojego doświadczenia: cierpliwość to podstawa. Ten lek działa trochę wolniej, ale efekty są naprawdę zauważalne, jak dasz mu czas. No i ja zawsze przed pryskaniem robię sobie parę głębokich wdechów, żeby nos trochę „rozruszać”. Może to placebo, ale mam wrażenie, że lepiej się wchłania.
U mnie Metmin to było takie ostatnie koło ratunkowe, bo co roku o tej samej porze nie mogę żyć przez alergię. Nos zatkany, kichanie, a głowa boli jak szalona, bo zatoki robią swoje. Jak zaczęłam używać Metmin, to byłam sceptyczna – pryskasz coś do nosa i nagle ma być lepiej?
Pierwsze efekty poczułam chyba po jakichś dwóch godzinach. Nie było to nic wielkiego – po prostu trochę lżej się oddychało, ale dalej miałam wrażenie, że coś tam zalega. Dopiero na drugi dzień przyszedł ten moment „aha!” – nos się odetkał, kichanie zmalało i w końcu mogłam normalnie przeżyć dzień.
Z mojej strony rada: jak używasz Metminu, to staraj się nie „dmuchać” nosa od razu po, bo mam wrażenie, że wtedy część leku się po prostu marnuje. A co do czasu działania – to trochę indywidualna sprawa. Ja poczułam ulgę po jednym dniu, ale moja siostra mówiła, że u niej trwało to prawie tydzień.