Preparat Broncho-Vaxom działa na organizm poprzez stymulację układu odpornościowego, zwiększając odporność na infekcje dróg oddechowych. Skuteczność leku zależy od indywidualnych czynników, takich jak stan zdrowia pacjenta i jego układ odpornościowy. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, po jakim czasie zaczyna działać Broncho-Vaxom, ale zazwyczaj korzystne efekty stosowania preparatu są widoczne po kilku tygodniach lub miesiącach regularnego stosowania.
Od dwóch tygodni podaję mojemu synkowi (7 lat) Broncho-Vaxom, bo bardzo często łapie infekcje w przedszkolu. Lekarz powiedział, że to pomoże wzmocnić jego odporność, ale ja ciągle się zastanawiam, kiedy tak naprawdę widać efekty? Macie jakieś doświadczenia z tym lekiem? Jak długo trzeba czekać, żeby zobaczyć, że działa? Będę wdzięczna za wszelkie rady, bo już zaczynam tracić cierpliwość z tym ciągłym chorowaniem…
Mój syn miał 6 lat, kiedy zaczęliśmy z Broncho-Vaxomem. Zaczęło się od tego, że w pierwszej klasie dosłownie co dwa tygodnie był w domu z katarem, kaszlem, gorączką – no koszmar. W końcu ktoś polecił mi ten lek jako coś, co może zrobić różnicę.
Powiem Ci tak: nie ma co liczyć na efekty z dnia na dzień. U nas pierwsze zauważalne zmiany pojawiły się mniej więcej po miesiącu stosowania. Ale żeby było ciekawiej, w tym czasie syn jeszcze raz złapał infekcję – już wtedy chciałam rzucić to wszystko w kąt, ale znajoma powiedziała mi: „Daj mu czas, to nie magia, to nauka”. I miała rację.
Po pełnych trzech miesiącach regularnego stosowania zobaczyłam prawdziwą zmianę. Nie tylko był zdrowszy, ale też kiedy już złapał jakiegoś wirusa, wszystko przechodziło dużo łagodniej. Zero antybiotyków przez całą zimę – coś, co wcześniej było dla nas nieosiągalne.
Przy okazji odkryłam jeszcze jedną rzecz. Warto zadbać o całość – trochę więcej ruchu na świeżym powietrzu, jakieś witaminy, nawet zwykłe podawanie ciepłej herbaty z miodem i cytryną. Nie wiem, czy to Broncho-Vaxom, czy cały ten zestaw, ale coś zaczęło działać.
Najważniejsze? Cierpliwość. Wiem, że to łatwo powiedzieć, a trudniej zrobić, szczególnie kiedy widzisz chore dziecko i czujesz, że robisz wszystko, co w Twojej mocy. Ale warto wytrzymać. Trzymam za Was kciuki – wiem, że za jakiś czas sama będziesz pisała tutaj, że u Was też się udało!