Wellbutrin (bupropion) zaczyna działać w różnym czasie u różnych osób, a jego efekty terapeutyczne mogą się różnić w zależności od wskazań do stosowania.
Cześć wszystkim, od kilku dni biorę Wellbutrin XR, dostałam go od psychiatry na depresję i brak motywacji, podobno też pomaga na energię i skupienie. Ale na razie nic się nie zmieniło. Powiedzcie mi – po jakim czasie u Was zaczęło działać? Ile trzeba czekać? Już się zaczynam niecierpliwić…
Wellbutrin dostałam w zeszłym roku, bo po trzecim porodzie wszystko siadło – i nastrój, i energia, i motywacja. Czułam się jak chodzące zombie, wszystko było mi obojętne, zero radości, tylko obowiązki i stres.
Pierwsze dwa tygodnie to nic – no, może trochę bólu głowy i jakieś takie dziwne „nakręcenie”, jak po mocnej kawie, ale bez tej dobrej energii. Dopiero po ok. trzech tygodniach poczułam różnicę – jakby mi ktoś powoli zdejmował mgłę z mózgu. Wstawałam rano i nie miałam ochoty zwinąć się z powrotem pod kołdrę. Zaczęłam robić drobne rzeczy dla siebie – np. pomalować paznokcie albo iść z dziećmi do lasu.
Największy efekt był po 6 tygodniach – zaczęłam znowu planować, cieszyć się z małych rzeczy, chciało mi się wstać, umyć włosy, iść na zakupy (a wcześniej nie wychodziłam z domu dniami). Nie było efektu “WOW!” jak po jakiejś amfie, tylko ciche, spokojne “chce mi się żyć”.
Daj sobie czas. Wellbutrin to taki lek, który działa powoli, ale jak już zaskoczy, to naprawdę potrafi wyciągnąć z głębokiej dziury. Trzymam kciuki
Oj wiem co czujesz, miałam dokładnie tak samo. Ja brałam Wellbutrin po rozstaniu, jak życie mi się rozpadło. Dostałam go jako drugi lek, bo po SSRI miałam totalną otępiałość. Zero emocji, libido na dnie, apetyt jak u misia w hibernacji. Psychiatra powiedział: „Spróbujmy Wellbutrin, bo on bardziej aktywizujący”.
No i pierwsze dwa tygodnie – nic, dalej czarno. Ale potem w trzecim tygodniu coś się ruszyło. Pamiętam, jak się obudziłam i… po prostu chciało mi się posprzątać kuchnię. Niby nic, ale to był cud. A potem coraz lepiej – wzięłam się za ogród, zaczęłam jeździć rowerem, zaczęłam pisać bloga! Normalnie odżyłam.
Nie u każdego działa tak samo, ale u mnie po miesiącu był już wyraźny efekt, a po dwóch to już inna kobieta byłam. Znowu się uśmiechałam. A do tego nie tyłam (co było moją zmorą po innych lekach), a wręcz trochę schudłam, bo Wellbutrin lekko tłumił apetyt.
U mnie Wellbutrin to był taki ostatni strzał – miałam już kilka leków wcześniej i na nic nie reagowałam jak trzeba. Brałam go głównie z myślą o poprawie koncentracji i nastroju, bo czułam się otępiała, rozbita, nic mi się nie chciało, studia leżały, życie też.
Pierwszy tydzień to było… ciekawe. Trochę mnie męczyła bezsenność, czułam się taka lekko pobudzona, jakbym była na kofeinowym haju. Ale potem to się unormowało. Po dwóch tygodniach zauważyłam, że łatwiej mi się zebrać do zrobienia zadań, przestałam odwlekać wszystko na ostatnią chwilę. Jakby mózg wracał na swoje miejsce.
Po miesiącu naprawdę poczułam różnicę – mniej płakałam, przestałam analizować każde słowo i przewracać w głowie wszystkie rozmowy po 100 razy. Czułam się bardziej “tu i teraz”. To nie była euforia, tylko normalność – ale taka, o jakiej już zapomniałam.
Dla mnie największy plus to to, że nie zamula, a wręcz przeciwnie – daje takiego pozytywnego kopa. I nie rozleniwia jak inne antydepresanty. No i zero problemów z wagą czy libido, co wcześniej było moim dramatem.