Ja też przez to przechodziłam i doskonale Cię rozumiem. Bezsenność to jest dramat, serio. Ja po dzieciach, jak się wszystko rozwaliło hormonalnie, nie spałam po 3 noce z rzędu. Mąż chrapał, dzieci płakały, ja chodziłam jak zombie, a rano do pracy. Psychika siadła. Psychiatra przepisał mi właśnie Tisercin, najpierw 25 mg, wieczorem, tak około 21.
Pierwsze noce – szok. Spałam po 12–13 godzin, a potem jeszcze pół dnia chodziłam jak po melisie z hipopotamem. Ale przynajmniej spałam. Z czasem organizm się przyzwyczaił, zaczęłam brać tylko po 1/2 tabletki, czyli 12,5 mg i było idealnie. Nie przymulało tak, a sen był jak trzeba. Powiem Ci jedno – musisz przetestować na sobie, bo każdy inaczej reaguje. Mnie Tisercin z jednej strony uratował, bo w końcu mogłam się wyspać, ale z drugiej – jak go brałam codziennie, to się czułam jak z waty. Dlatego teraz biorę tylko w kryzysie. Trzymam za Ciebie kciuki, naprawdę. I nie bój się – jak nie podejdzie, to lekarz coś zmieni. Tylko mów mu szczerze, jak się czujesz po tym, bo to bardzo ważne.