Velaxin początki

Jak ja sobie przypomnę swoje początki z Velaxinem, to mam ochotę się przeżegnać! :joy: Powiem Ci, kochana, że dokładnie jak u Ciebie było u mnie – przez pierwszy tydzień to czułam się, jakbym była na jakimś karuzeli: mdłości takie, że ledwo sucharki mogłam jeść, senność nie do opisania, zawroty głowy non stop i jeszcze takie dziwne napięcie, że cały czas myślałam, że coś się zaraz stanie. Mówię do mojego chłopa: „Andrzej, chyba ten psychiatra chce mnie wykończyć!”. Ale powiem Ci szczerze, przetrwałam to i po dwóch tygodniach zaczęło być lepiej. Lekarka mówiła, że na początku to normalne, że organizm po prostu wariuje, zanim lek zacznie naprawdę działać. Teraz, po dwóch miesiącach, to jestem zupełnie innym człowiekiem – spokojniejszym i bez tych okropnych lęków. Więc nie panikuj kochana, wytrzymaj pierwsze tygodnie, pij dużo wody, odpoczywaj i zobaczysz, będzie lepiej!