Miałem bardzo podobne doświadczenia, gdy zacząłem brać Nebilet. Na początku wszystko było w porządku – lek zmniejszył ciśnienie, głowa już tak nie pulsowała, a ja myślałem, że znalazłem cudowne rozwiązanie na moje problemy. Ale potem… no właśnie, zaczęło się.
Najpierw był ten wszechobecny brak energii, jakby ktoś mnie wyłączył z prądu. Wracałem z pracy i nawet zwykłe ogarnięcie domu wydawało się misją niemożliwą. Zawroty głowy? Oj, jak najbardziej – zwłaszcza przy nagłym wstawaniu. Kiedyś próbowałem wstać z kanapy, żeby odebrać telefon, i musiałem usiąść z powrotem, bo zrobiło mi się czarno przed oczami. Co ciekawe, ucisk w klatce piersiowej też się pojawił – nie taki klasyczny ból, bardziej jakby ktoś mi położył cegłę na mostku.
Najgorsze było jednak to, co działo się w mojej głowie. Mam dość pozytywne nastawienie do życia, ale przez te kilka tygodni miałem wrażenie, że coś mnie przytłacza. Wszystko wydawało się trudniejsze, nawet proste rzeczy, jak zrobienie zakupów. Czułem się kompletnie wyprany z emocji.
Pamiętam, że zacząłem spisywać sobie w notatniku, jak się czuję każdego dnia. Chciałem znaleźć jakiś schemat, coś, co mi powie, czy te objawy są związane z lekiem, czy może to tylko mój organizm przestawia się na nowe tory. Z czasem część objawów ustąpiła – zawroty głowy już tak mnie nie męczą, ale zmęczenie i dziwny nastrój trzymały się dłużej.
Nie chcę Cię straszyć, bo każdy organizm reaguje inaczej, ale ważne, żebyś słuchała swojego ciała. Dla mnie kluczowe było wprowadzenie drobnych zmian – piłem więcej wody (serio, pomaga na zawroty głowy!), a rano robiłem sobie krótką gimnastykę, żeby trochę rozruszać krążenie.
Nie jesteś sama z tymi objawami. To jest coś, o czym wielu ludzi nie mówi, bo myślą, że to „normalne” albo nie wiedzą, jak to wyrazić. Trzymaj się i daj znać, jak u Ciebie sytuacja się rozwija.